Pongit Fan Site
Pongit Fan Site
FAQ
Szukaj
Użytkownicy
Grupy
Galerie
Rejestracja
Profil
Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości
Zaloguj
Forum Pongit Fan Site Strona Główna
->
Dydaktyka
Napisz odpowiedź
Użytkownik
Temat
Treść wiadomości
Emotikony
Więcej Ikon
Kolor:
Domyślny
Ciemnoczerwony
Czerwony
Pomarańćzowy
Brązowy
Żółty
Zielony
Oliwkowy
Błękitny
Niebieski
Ciemnoniebieski
Purpurowy
Fioletowy
Biały
Czarny
Rozmiar:
Minimalny
Mały
Normalny
Duży
Ogromny
Zamknij Tagi
Opcje
HTML:
NIE
BBCode
:
TAK
Uśmieszki:
TAK
Wyłącz BBCode w tym poście
Wyłącz Uśmieszki w tym poście
Kod potwierdzający: *
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Skocz do:
Wybierz forum
Historia
----------------
Dydaktyka
Mistrzowie
Hyde Park
----------------
Hyde Park
Przegląd tematu
Autor
Wiadomość
Alatar
Wysłany: Wto 22:27, 27 Maj 2008
Temat postu:
Krupiński Krystian
grupa archiwalna
Pieniądz pozakruszcowy na terenie Czech i Moraw
Ponieważ nie znaleziono morawskich monet, stwierdzono, że władcy Wielkich Moraw nie korzystali z prawa menniczego i nie wybijali własnych monet. Gospodarka Moraw miała głównie charakter towarowo-towarowy, niewątpliwie jednak mieszkająca tam ludność, używała na rynku wewnętrznym, jak i w handlu międzynarodowym środków płatniczych. Rolę płacidła na ziemiach czeskich pełniło płótno i żelazo.
Płótno odgrywało duże znaczenie w gospodarce dawnych Słowian. Według części badaczy wynika to ze słowa „płacić”, używanego w różnych odmianach w językach słowiańskich. Może się ono wywodzić od „plat” w znaczeniu chusty, tkaniny lub prześcieradła co pozwala się domyślać jego związku z kawałkiem płótna jako płacidłem. Ponadto „plat” oznacza w językach słowiańskich samą czynność płacenia, a także wynagrodzenie za pracę. W tekstach łacińskich dotyczących okolic Fuldy, często występują słowa oznaczające płótno w połączeniu z czynnością płacenia, co wiążę się z osiadłymi tam Słowianami, w odróżnieniu od innych osadników, którzy płacili w denarach. Zwyczaj używania tekstyliów jako środka płatniczego zachował się u Słowian aż w głąb średniowiecza. Opłaty takie obok płacenia w pieniądzu występowały np. przy wynajmie mennic, o czym wiemy z formularzy z XIII czy z falsyfikatu z XIV wieku. Upoważnia to do cofnięcia tego zjawiska w wiek IX.
Ibrahim ibn Jakub, w X wieku przejeżdżający przez Czechy, podaje, że na ziemiach czeskich wytwarzano chusteczki bardzo cienko tkane, podobne do siatek, które do niczego się nie nadawały. Ich cena była stała, 10 chusteczek za denar. Kupowano za nie pszenicę, niewolników, konie, złoto, srebro i inne rzeczy. Dzięki podaniu przez podróżnika ich wartości, obliczamy, że za jedną chusteczkę można było kupić pszenicy na 3 dni, albo jęczmienia dla konia na 4 dni, albo też 1 kurę. Czytamy też, że ludzie mają pełne skrzynie tych chusteczek i za ich pomocą handlują między sobą czyli na rynku wewnętrznym.
Nad wartością użytkową tych płatów materiału zastanawia się Janusz Sztetyłło, który neguje możliwość korzystania z nich jako z chusteczek do nosa, jak i kobiecych chustek na głowę, ze względu na ich hipotetyczne rozmiary, rekonstruowane w postaci prostokąta o wymiarach około 25x25 cm. Wobec wysokiej ceny płótna w średniowieczu, stwierdza, że mała średnica nici mogła powodować rzadkość tkaniny przy tej samej liczbie nici. Przyjmuje Sztetyłło, że chusteczki te były emitowane bądź przez specjalne warsztaty lub ich wyrób dokonywał się zależnie od potrzeby w dowolnym niekontrolowanym warsztacie. Zastanawia się również nad stosunkiem książąt do owych płatów.
Istniały poglądy, że owe kawałki płótna były oficjalnie oznakowane, bowiem nie byłoby przecież chętnych do wymiany różnych towarów na całkiem bezużyteczne chustki. Przypuszczano, że albo miały one jakąś wartość użytkową, nieznaną Ibrahimowi, albo miały wartość umowną, ale wtedy ich wyrób musiał być regulowany jakimiś prawidłami i mieć charakter oficjalny. S. Ciszewski sądzi, że płacidło to rozwinęło się z kawałków płótna darowywanych przy różnych okazjach z tym, ze obdarowany odwzajemniał się w ten sam sposób. Przypomina przekaz Omara, ze jeszcze w XIX wieku u Laków zakaukaskich używa się pół- i ćwierćarszynowych bawełnianych ścinków jako daru oraz jako drobnego środka płatniczego. Według Jaroslava Posvara chusteczki spełniały funkcje pieniądza już w okresie Wielkich Moraw i (tutaj akces Sztetyłły) poprzedzały okres, kiedy płacidłem były kawałki płótna o pełnej wartości użytkowej, które z czasem uległy degeneracji, tracąc uprzednią wartość użytkową, zatrzymując jedynie wyłącznie pieniężną funkcję. Zdaniem V. Richtera w czasach pogańskich obiaty na uroczyskach przynosiła społeczność słowiańska w węzłach płóciennych i ten kawałek materiału zastępował później realne dobra, przy czym był w jakiś sposób oznaczony na miejscu kultowym, stając się w ten sposób lokalnym płacidłem na targu związanym z uroczyskiem.
Wszystko świadczy o tym, że władca w żaden sposób nie wchodził w sprawy pieniędzy chustkowych. Na czym więc polegała wartość wymienna owej „waluty”? Zapewne na tym, że płatki były sporządzone z delikatnej tkaniny, którą niełatwo było wyprodukować lub dlatego, że były zrobione ze specjalnej delikatnej przędzy. Zatem wartość chusteczek leżała w doskonałości i pracy potrzebnej do ich wykonania, ewentualnie w wartości użytego materiału.
Znaleziska archeologiczne na grodziskach wielkomorawskich przynoszą jeszcze jedno płacidło, występujące na wewnętrznym rynku morawskim: żelazo w formie tzw. grzywien siekieropodobnych. Datowane są one różnie, od VIII do X wieku. Ich forma zdegradowanej siekiery, fakt deponowania analogiczny do skarbów brązowych i srebrnych, wkładanie poszczególnych egzemplarzy do grobów, prawdopodobnie jaki tzw. obola zmarłych, nie pozostawia wątpliwości, że mamy do czynienia z pieniądzem. Podkreśla się także raczej niemożliwe, ze względu na kruchość materiału ewentualne przekształcenie ich na przedmioty użytkowe, siekiery.
Posvar wychodząc z założenia, że wartość wymienna grzywien zależała od wartości użytkowej, że należy wziąć pod uwagę ich stronę wagową, zestawił masy blisko 700 egzemplarzy. Stwierdza badacz, że niektóre wagi się powtarzają, a stąd wnioskuje, że masa grzywien nie była przygodna, lecz zamierzona, i to tak, aby ich wartość wymienna odpowiadała wytworom rzemieślniczym i rolniczym. 75% całości badanego materiału przypada na kategorię od 60 do 160 gram. Ponieważ chodzi o środek wymiany na rynku wewnętrznym, ich wartość musiała być jakoś oznaczona, być może niewidocznymi dzisiaj wrębami lub wgnieceniami.
Czech proponuje by grzywny jako płacidła zaliczyć do ówczesnego wagowego i wymiennego systemu. Sztetyłło opowiada się za porównaniem ich wag z wagą użytkowych siekier wielkomorawskich, natomiast Posvar, ze względu na gospodarcze kontakty Wielkich Moraw z Bizancjum, skłania się ku takiemu porównaniu, ale z librą bizantyjską o wadze 327 gram. Użycie tej frakcji jako jednostek wagowych na Wielkich Morawach ma potwierdzać odnaleziony w grobie odważnik o wadze około 41 gram, na którym występuje 8 punktów w postaci kółek. Jest to zapewne 1/8 bizantyjskiej libry.
Siekieropodobne grzywny żelazne były płacidłem analogicznym płóciennym chusteczkom. Występowanie obok siebie dwóch różnych surogatów pieniądza próbuje się wytłumaczyć wyspecjalizowanym zakresem wymiennym grzywien, które być może w przeciwieństwie do płótna umożliwiały zakup wyrobów żelaznych. Posvar podjął próbę ustalenia stosunku chusteczki do żelaza i ustalił hipotetyczną wartość jednej na około 75 g metalu. Zatem w przedziale 1-2 chusteczek znajduje się około 75% wspomnianych wcześniej, badanych wag grzywien. Dalsze wyliczenia pozwalają stwierdzić, że 75 gram żelaza, czyli jeden kawałek płótna, odpowiadał pszenicy dla człowieka na 3 dni, jęczmieniowi na paszę dla konia na 4 dni lub jednej kurze. Możemy stad wnosić, że srebrny denar miał w okresie wielkomorawskim tak wielką siłę kupna (stosunek wagowy żelaza do srebra to około 500:1), że aż nie był przydatny jako miernik cen artykułów powszechnego użytku na rynku wewnętrznym. Być może dlatego Wielkie Morawy nie miały własnej monety, a jeszcze w drugiej połowie X wieku, w państwie czeskim srebrny denar był przeznaczony do handlu zagranicznego.
Otwartym problemem pozostaje współzależność grzywien wielkomorawskich i północnych, znajdowanych w Skandynawii.
Widzimy ostatecznie dwa bliskie sobie stadia formowania się pieniądza lokalnego. W wypadku siekieropodobnych grzywien mamy do czynienia z wyodrębnionym przez wieki wymiany artykułem, który stał się na ograniczonym obszarze powszechnym ekwiwalentem i któremu na skutek intensyfikacji tej wymiany coraz mniej jest potrzebna forma użytkowa (Sztetyłło wspomina o znajdywanych powalkowanych grzywnach z wyciętymi fragmentami metalu, odznaczającego się lepszymi walorami niż pozostałe części przedmiotu). Sto lat później na terenie sąsiednich Czech, obserwujemy dzięki relacji Ibrahima ibn Jakuba, płótno w roli pieniądza, ale w stadium bardziej zaawansowanym – tu degeneracja wartości użytkowej przejawia się w pełni. Rzadko tkane, podobne do siateczek płatki nie miały służyć niczemu oprócz wymiany.
agata
Wysłany: Wto 22:02, 27 Maj 2008
Temat postu:
Trochę późno ale moze komuś się przyda
http://warsztathistoryka.uni.lodz.pl/programy/genealogia.pdf
Alatar
Wysłany: Wto 17:27, 20 Maj 2008
Temat postu:
Jutro nie ma NPH. Jupiiiiii
kamila
Wysłany: Wto 16:59, 20 Maj 2008
Temat postu:
http://i29.tinypic.com/257ovfo.jpg
tu zabardzo nic nie widac
przykro mi, na kserze wypadlo to lepiej...
ale mysle, ze to drzewko to najlepsza forma nauki z tych pojec z genealogii, wezme to jutro ze sobą, kto chce niech skseruje
Ellaine
Wysłany: Wto 13:28, 20 Maj 2008
Temat postu:
ŚLĄSKA KONCEPCJA ORŁA BIAŁEGO na podstawie artykułu Mariana Haisiga.
We wczesnym średniowieczu Śląsk był istotną częścią składową państwa w czasach rozbicia dzielnicowego również odgrywał ważną rolę polityczną, gospodarczą jak i kulturalną. To tu, w monarchii stworzonej przez dwóch pierwszych Henryków powstały pierwsze znaki władzy państwowej, zachowane w godłach napieczętnych trzech Piastów śląskich. Znakiem osobistym Henryka Brodatego był półksiężyc z rogami zwróconymi ku górze i krzyżem równoramiennym nad nim (1203). Jego syn Henryk II Pobożny używa tego samego znaku, jednak na tułowiu orła; na pieczęci użytej przy dokumencie z 1224. Prawie w tym samym czasie pojawia się orzeł w 1222 jako znak herbowy na tarczy książęcej Kazimierza, ks. Opolskiego, na jego pieczęci konnej, lecz bez półksiężycowej przepaski.
Orzeł heraldyczny Piastów wrocławskich (i dolnośląskich) ustala się w swoim wizerunku i wykroju skrzydeł ok. połowy XIII wieku. Pojawia się on na pieczęciach różnego typu i rozmiaru, na tarczy i bez tarczy.
Pieczęcie piesze, gdzie orzeł występuje na tarczy bez dodatków architektonicznych: Henryk II Pobożny 1224, Bolesław II Łysy 1242, Henryk III Biały 1248, Bernard ks. Świdnicki 1281. niekiedy postaci księcia z tarczą herbową towarzyszą bramy i tym podobne formy architektoniczne, jak na pieczęciach: Henryka III Białego 1253, Konrada I 1253, Henryka Prawego 1270, 1288, Henryka V Brzuchatego 1280, Przemka 1284, Henryka V 1287, Henryka III głogowskiego 1289, Bolka I świdnickiego 1293. orzeł dolnośląski pojawia się również na pieczęciach mniejszych, typu herbowego, pieczęciach odwrocia (contrasigillum), w licznych, starannie odtworzonych formach heraldycznych. Natomiast w polu bez tarczy znajduje się na pieczęciach Konrada I 1253, 1257, Przemka 1284, Henryka V Brzuchatego 1286,1287,1290, Henryka III głogowskiego 1289, Bolka świdnickiego 1290,1292,1295,1297.
Natomiast w sfragistyce górnośląskich Piastów orzeł będącym znakiem przewodnim dynastii nie posiada sierpowej przepaski na tułowiu. Na Górnym Śląsku orzeł pojawia się na pieczęci konnej Kazimierza, ks. Opolskiego. A w pełnej postaci heraldycznej w polu ukośnie ułożonej tarczy z hełmem u góry znajduje się na pieczęciach herbowych Piastów opolskich, bytomskich i raciborskich: Bolesława 1279, Kazimierza 1282, Przemysława 1291, i Bolesława 1293, 1294.
W pozostałych dzielnicach orzeł również występował jednak zwykle później niż na Śląsku, oraz stosunkowo rzadziej jak wykazuje to badacz. W Małopolsce orzeł pojawia się na ostatniej pieczęci Leszka Białego, przed 1227, jednak przypomina on raczej orła św. Jana Ewangelisty. Dopiero w 1252 na swoją tarczę przyjmuje orła Bolesław V Wstydliwy. A Władysław Łokietek czyni to w 1312 jako ks. Krakowski i sandomierski. W Wielkopolsce orła na tarczę wprowadza Władysław Odonic na trzech pieczęciach konnych z 1231-1237, a po nim Bolesław Pobożny w latach 1252 i 1258. Na Kujawach orzeł znajduje się na trzech pieczęciach Kazimierza I ks. Kujawskiego i łęczyckiego z lat 123,1236 i 1246, a także dwóch konnych 1251-1252. najpóźniej orzeł pojawia się na Mazowszu, bo dopiero w 1285 na tarczy ks. Czerskiego Konrada II. Jak widać orzeł pojawił się niemal w tym samym czasie nie tylko w monarchii Henryków śląskich, Piastów wrocławskich i opolskich, ale również w Małopolsce, Wielkopolsce i na Kujawach. Jednak znak ten najszybciej ustalił się na Śląsku, charakteryzując się bogactwem wzorów i odmian. Wprowadzony na tarcze herbowe w monarchii Henryków przetrwał aż do wygaśnięcia dynastii w XVII wieku.
Przy okazji pozwolę tu przytoczyć inne znaki heraldyczne na ziemiach rozbitego państwa Piastów. Po orle drugim co do częstości występowania był wspięty lew; pojawia się najwcześniej na tarczy Leszka Białego w 1210 i 1212. Motywem przewodnim staje się w Wielkopolsce. Najwcześniej pojawia się na tarczy ks. Kaliskiego Bolesława Pobożnego w 1250, i aż do zajęcia Krakowa przez Przemysła II gdy lew znika bezpowrotnie z heraldyki piastowskiej, używany jest przez ks. Dynastycznych tej dzielnicy.
Orzeł i lew...
Smok pojawia się stosunkowo późno w heraldyce piastowskiej, bo już po zjednoczeniu państwa przez ostatnich władców tej dynastii. Jako motyw heraldyczny w polu tarczy smok pojawia się na Mazowszu na pieczęci herbowej Siemowita I, ks. Czerskiego w 1343. motyw ten powraca dopiero w XV wieku na pieczęcie książąt mazowieckich np. u Bolesława IV ks. Czerskiego i warszawskiego.
Najbardziej zagadkowe i nie dające się niczym wyjaśnić są znaki na tarczach pieczęci konnych Przemysła I, ks. Wielkopolskiego. Na pieczęci z 1247 są to trzy lilie, w następnym roku – trzy belki, które w 1252 zostają zastąpione wspiętym lwem.
Wróćmy teraz do wyobrażeń orła na monetach piastowskich o czym pisze badacz w swej pracy. Początkowo na monetach pojawiały się symbole i znaki mające wymowę symboliki chrześcijańskiej, by stopniowo przekształcić się w godła o dojrzałej, heraldycznie treści. Na ziemiach polskich jak pisze badacz był to orzeł Piastów śląskich ukształtowany w I. Poł. XIII wieku. Wcześniej też wśród typowych symboli chrześcijańskich (krzyż, świątynia) pojawiał się motyw ptaka, lecz był to symbol Ducha Św. – gołębica, lub orzeł św. Jana Ewangelisty. Również pierwsze monety na Śląsku, jednostronne denary (tzw. brakteaty) Bolesława Wysokiego przed 1190 wyobrażają orła św. Jana Ew. tak jak i pierwsze brakteaty Henryka I Brodatego z pierwszego panowania w Krakowie (1228), ale już w 1230 na brakteatach tegoż można zobaczyć na tułowiu orła półksiężycową przepaskę z krzyżem, czyli osobistym znakiem księcia. Napis na legendzie HENRICVS DVX określa osobę władcy. Jest to pierwsze pojawienie się orła heraldycznego Piastów na stemplu menniczym. W drugiej połowie XIII wieku były bite masowo przez Henryka IV brakteaty beznapisowe wśród różnych motywów wyobrażają także ukoronowaną głowę a także ukoronowanego jednogłowego orła. Badacz emisje te przypisuje Henrykowi IV w okresie realizacji jego dążeń zjednoczeniowych. Orzeł heraldyczny występuje na kwartnikach ks. Głogowskiego sprzed 300, oraz w polu tarczy na kwartnikach z początku XIV w. Zaś brakteaty kujawskie z końca XIII wieku i denary ks. Wł. Łokietka sprzed 1306 typuje zmiana z herbem kujawskim na orła. A od koronacji ostatnich Piastów na tronie krakowskim orzeł heraldyczny stał się przewodnim znakiem stempla monet polskich.
Orzeł wprowadzony na tarcze książęce Piastów w poszczególnych księstwach stawał się coraz wyraźniej symbolem wspólnoty rodowej Piastów i zyskiwał na popularności. Gdy w latach 80. XIII wieku ożywają tendencje zjednoczeniowe, ośrodkiem tychże, podobnie jak za pierwszych Henryków staje się znów Śląsk rządzony przez Henryka IV Prawego. Jednak jego plany pokrzyżowała przedwczesna śmierć w czerwcu 1290. pozostawił niejako polityczny testament, którego wykonawcami wyznaczył Henryka głogowskiego i Przemysła, któremu w udziale przypadła ziemia krakowska i sandomierska, część senioracka. Ostatnia wola Henryka IV wpłynęła na losy państwa, co też nie pozostało bez zmian w znaku herbowym tarczy spadkobiercy. Przemysł II używał za wzorem ojca na pieczęci herbowej jako znaku wspiętego lwa. Na pieczęci pieszej użytej w 1280 również znajduje się lew. Dopiero w 1290 po śmierci Henryka, gdy był dziedzicem ziemi krakowskiej pieczęć zachowuje swoją strukturę jedynie w miejscu lwa pojawia się orzeł bez korony. Kilka miesięcy później Przemysł II ma kolejną, wspanialszą pieczęć pieszą już z tytułem ks. Krakowskiego. Pieczęć ta należy do jednej z największych rozmiarami 95 mm. Przedstawia księcia w zbroi stojącego na grzbiecie leżącego u jego stóp smoka. Opiera ramię o trójstrefowy proporzec, na którym widniej orzeł bez korony, zaś w opuszczonej lewej ręce tarcza z wyobrażonym w jej polu ukoronowanym orłem z wyraźnie zaznaczoną przepaską na piersiach. Po bokach na blankach dwóch trębaczy dmących w rogi, po lewej stronie głowy księcia ręka błogosławiąca, a nad głową trzy ostrołuki z gołębicą, wyobrażeniem Ducha Św, które przerywają otok z napisem + SIGILLVM. PREMISOLONIS. SECVNDI. DEI. GRA. DVCIS. POLONIE – spod proporca zwisa jakby fragment wstęgi z zakończeniem legendy, wyryte mniejszymi literami – ET CRA. Badacz zaznacza, że żaden z autorów, który podawał opis tej pieczęci nie zauważył na niej orła śląskiego, choć jest to zasługujący na uwagę szczegół. Zastanawia się jaka mogła przyświecać symbolika Przemysłowi II, gdy na tarczę książęcą wprowadzał znak Henryka IV Prawego? Pieczęć tę wykonano niewątpliwie po śmierci śląskiego Piasta, a zarazem była to ostatnia książęca, sprawionych przed koronacją. Kiedy Przemysł zasiadł na tronie krakowskim, zajął stolicę senioratu, kazał na tarczę wprowadzić herb testatora, jako spadkobierca części dziedzictwa i spuścizny politycznej. Orzeł Piastów śląskich, przyjęty przez Piasta wielkopolskiego usunął w cień lwa, dotychczasowe godło tej stolicy. Orzeł heraldyczny stał się symbolem, herbem całej dynastii Piastów i symbolem ich rodowej wspólnoty. Na znaczenie opisanej pieczęci wskazuje wystawiony w roku 1295 dokument, w którym Przemysław II unieważnia wszystkie wydane przez siebie dokumenty wieczyste opatrzone pieczęcią z lwem, jeśli nie zostaną ponownie uwierzytelnione pieczęcią z orłem.
Należy również wspomnieć o symbolice grobu Henryka IV Prawego. Na płycie sarkofagu umieszczone zostały trzy tarcze herbowe, z których jedna [przy boku postaci] jest herbem książąt wrocławskich, dwie dalsze – umieszczone po bokach głowy, posiadają szczególną wymowę symboliki heraldycznej. Herb w polu tarczy prawej, czarny ze srebrną sierpową przepaską, jest pewno godłem księstwa wrocławskiego i złączonej z nim całej dzielnicy śląskiej. Drugi zaś herb, po lewej – biały, również z sierpową przepaską na tułowiu i z głową w koronie – jakby wiernie odtworzony z napieczętnej tarczy Przemysła II, to godło śląsko-krakowskie, symbol zjednoczenia ziemi śląskiej z ziemią krakowską w jeden organizm polityczny.
Po koronacji Przemysła II, władcy częściowo zjednoczonego państwa, sprawiona została nowa, okazała i dwustronna pieczęć majestatyczna. Na części portretowej pieczęci przedstawia monarchę w stroju koronacyjnym, z insygniami władzy, berłem i jabłkiem królewskim, siedzącego na szerokiej gotyckiej ławie tronowej. W legendzie otokowej znajduje się napis: ...S PREMISL II DEI GRACIA REGIS POL 7 DOMINI POMERANIE. Na stronie herbowej w polu tarczy orzeł o szerokich, równolegle opadających ku dołowi skrzydłach, z koroną na głowie zwróconej w prawo. Legenda otokowa częściowo uszkodzona, z jednym wyrazem nieczytelnym: + REDDIDII. IPSE P... ICTRICIA. SIGNA. POLONIS. Nie jest to orzeł śląskich Piastów, nie jest to również herb dynastyczny Piastów, choć piastowski w swoim rodowodzie. Był to znak władzy podniesiony po raz pierwszy w dziejach do rangi godła państwowego, a zarazem symbol jedności politycznej państwa. Legenda z różnie odgadywanym wyrazem w przekładzie polskim: sam przywrócił Polakom ich zwycięskie znaki, wydaje się być zrozumiała, podkreśla ona ogólnopolski charakter zawartej myśli. Po Przemyśle II Władysław Łokietek kontynuując dzieło zjednoczenia ziem polskich wprowadza po koronacji na stronę herbową swojej wielkiej, również dwustronnej pieczęci – orła w koronie. To samo czyni Kazimierz Wielki.
Badacz podsumowuje swoje rozważania wnioskiem iż orzeł Piastów śląskich stanowi dowód prastarej więzi Śląska z Macierzą. Orzeł ten jest trwałym pomnikiem tradycji historycznych regionu oraz symbolem wiążącym polską przeszłość Śląska z jego polską teraźniejszością. Ustalony już w połowie XIII wieku wpierw w godłach napieczętnych Piastów wrocławskich i opolskich, w okresie rozbicia dzielnicowego wprowadzany na tarcze innych książąt piastowskich stał się znakiem wspólnoty rodowej Piastów. I ten właśnie znak orła o piastowskim rodowodzie, przejęty przez Przemysła II, spadkobiercę Piasta Śląskiego, został w 1295 podniesiony do rangi godła państwowego.
Łasic
Wysłany: Wto 13:07, 20 Maj 2008
Temat postu:
KRAKOWSKA GENEZA ORŁA BIAŁEGO na podstawie Historii Polski H. Łowmiańskiego
Problematyka genezy Orła Białego jako godła państwa polskiego stało się przedmiotem licznych opracowań. A. Małecki, jak twierdzi Łowmiański, nieprzekonująco wywodził godło piastowskie od wybranego przez Henryka Pobożnego znaku orła. O. Balzer zaś wywodził orła z herbu ziemi krakowskiej. Za terytorialną, krakowską genezą orła opowiadał się także S. Mikucki, który uznawał znak orła za recepcję kulturalną z Zachodu wolną jednak od symboliki lennej i pozbawioną treści politycznej. Gdzie zatem należy szukać genezy omawianego godła? Jaki był mechanizm jego przyswajania?
W historiografii zaznacza się także inny kierunek poszukiwań zmierzający do zmodyfikowania teorii terytorialnej. Z. Michniewicz przyjął istnienie w Polsce pierwotnych znaków wojskowych, a zarazem znaków terytorialnych, biorąc pod uwagę grodowo-terytorialny charakter wojskowości polskiej w XIII w. Oddziały wojskowe formułują się na zasadzie terytorialnej. Każda ziemia wystawiała na wojnę swój oddział rycerstwa. Pod jego znakiem wojsko grupowało się w polu. Chorągwią rycerstwa ziemi sieradzkiej, łęczyckiej i kujawskiej uczestniczących w wojnie w 1410 r. pod władzą Kazimierza Konradowica i opisanych przez Długosza było pół orła i pół lwa. Postać tego herbu można tłumaczyć położeniem Polski Środkowej, wciśniętej między 2 bloki polityczne: Małopolskę i Wielkopolskę. Od obu też sąsiadów przejęto elementy do herbu. Kazimierz Konradowic recypował z Wielkopolski wizerunek lwa, który występował już na monetach Mieszka III oraz znak orła z Krakowa. Siłą rzeczy elementy, z których złożony jest ów herb musiały powstać wcześniej. Jeśli chodzi o orła, to wizerunek ten umieścił już na swej monecie Bolesław Chrobry jako prynceps Polski. Od 1040 r. siedzibą pryncepsa stał się Kraków, stąd możliwość przeniesienia wraz ze stolicą również jego emblematu – orła. Orzeł pełnił więc wówczas funkcję znaku rycerstwa najpierw gnieźnieńskiego, a następnie krakowskiego. Moneta Chrobrego powstała ok. lat 995-997 ma w swym polu wyobrażenie „ptaka ukoronowanego”, który wywoływał różne próby identyfikacji jako orła, koguta, pawia czy też gołębia. Łowmianski opowiada się za wizerunkiem orła, który sprawowałby tu funkcje symboliczne i akcentował władczy charakter Chrobrego. Zatem w bitwie pod Grunwaldem herb ten odgrywał zarówno rolę godła państwowego (gdyż prynceps reprezentuje państwo patrymonialne) oraz woskowego znaku rycerstwa krakowskiego.
Po raz kolejny pojawił się orzeł na monecie Władysława II Wygnańca. Władysław ukazał się w postaci orła co oznacza, że orzeł był symbolem nie tylko władzy, ale i samego władcy. Władysław zademonstrował na monecie swą potęgę i wypuścił ją w celach propagandowych przed ostateczną rozprawą z braćmi, nie przewidując że sam w niej przegra. Obie monety poświadczają fakt, iż już w XI wieku najprawdopodobniej ustaliło się pojęcie orła jako godła pryncepsa. Orzeł pozostał godłem wszystkich następnych polskich pryncepsów mających swą stolicę w Krakowie. Jedynie Władysław Laskonogi stanowił wyjątek.
Mieszko III na którego monetach występował zazwyczaj lew, również nakazał wybijać monetę z wizerunkiem orła podczas walki o tron krakowski. Posłużył się więc Mieszko wbrew swoim upodobaniom starym pryncypalnym godłem (orłem) ze względu na presję ze strony środowiska krakowskiego. Sfragistyka Leszka Białego dostarcza dwukrotnego posługiwania się znakiem orła przez tego księcia. Również jego żona po śmierci męża przywiesiła na dokumencie z 1228 r. pieczęć z wyobrażeniem orła. Orzeł był nie tylko symbolem zwierzchniej władzy polskich pryncepsów, ale i znakiem wojskowym rycerstwa krakowskiego. Po upadku pryncypatu posługiwali się nim jako godłem lokalnym wszyscy książęta krakowscy (za wyjątkiem Konrada Mazowieckiego). Zaś od panowania Henryka Probusa godło orła stało się symbolem ogólnopolskiej władzy zwierzchniej.
Czy orzeł był godłem całej dynastii czy tylko poszczególnych jej członków? Żadna z trzech linii dynastii, śląska, wielkopolska i krakowska nie miała aż do ok1220 r. ustalonego godła w postaci orła. Tak więc np. Władysław II z linii śląskiej używał znaku orła jako prynceps Polski. Wprawdzie także jego syn Bolesław Wysoki posługiwał się tym znakiem, ale związane jest to z dążeniem tego księcia do utworzenia „monarchii” śląskiej z przynależną mu władzą pryncypacką. Henryk Brodaty posługuje się znakiem półksiężyca zwróconym rogami do góry. Znak ten trafił do heraldyki wszystkich książąt dolnośląskich, pełnił więc rolę godła rodowego. Recepcja orła przez Henryka Pobożnego nastąpiła w latach ogólnego dostępu Piastów do znaku orła jako swego godła. Orzeł nie pełnił także funkcji godła rodowego Piastów Mazowieckich. Również w Wielkopolsce znak lwa został całkowicie zastąpiony orłem dopiero w 1290 r. Akceptacja orła w Wielkopolsce i na Śląsku nie miała uzasadnienia w ewolucji miejscowej symboliki, skoro obie dzielnice tworzyły własne godła. Przyswajanie znaku orła nie jest też znakiem dążenia poszczególnych Piastów do objęcia władzy w Krakowie. Nie bardzo zrozumiałe byłoby tak gremialne zgłaszanie praw do Krakowa przez Piastów. Łowmiański widzi tu raczej dążenie do osiągnięcia pełni władzy politycznej przez Piastów w okresie upadku pryncypatu. Dążenie do zrównania z władzą pryncepsa, bądź też do usamodzielnienia się książąt dzielnicowych. Od 1290 r. orzeł ponownie w koronie staje się symbolem nadrzędnej władzy zwierzchniej, a zarazem symbolem zjednoczenia ziem polskich.
WIELKOPOLSKA KONCEPCJA ORŁA BIAŁEGO na podstawie artykułu Henryka Andrulewicza
Autor badając źródła heraldyczne opiera się na tezie, iż w I poł. XIII w. recepcja orła przez niektórych książąt piastowskich miała od początku funkcję godła osobistego. Opowiada się zatem przeciwko tezom interpretującym podjęcie tematu orła jako ponownego przyjęcia przedheraldycznej tradycji rodowej czy też jako wynik manifestacji politycznej związanej z walką o tron krakowski. Książęta sprawujący władzę nad Krakowem nie posiadali podstaw prawnych ani szans politycznych na narzucenie innym symboliki herbowej. Ciągłe wahania i zmiany herbów wynikają z niezdecydowania i świadczą o istniejącej dowolności wyboru godeł, co stanowi ponownie potwierdzenie ich osobistego charakteru. Tezy o istnieniu „ponaddzielnicowego” godła związanego z dzielnicą krakowską są nieprawidłowe. Sporadyczne występowanie orła u książąt sprowadzane jest każdorazowo do rzekomych roszczeń książąt piastowskich do Krakowa.
Nauka przyjęła tezę o rodowym charakterze godła Piastów, dzięki czemu utrwalił się opinia, że jego źródłem stał się uformowany wcześniej herb terytorialny ziemi krakowskiej. Koncepcja ta ma słabą stronę, ponieważ wątpliwe jest istnienie w połowie XIII w. odrębnego godła dzielnicy krakowskiej. Godła terytorialne powstały prawdopodobnie ze znaków osobisto-wojskowych ich właścicieli i są raczej wtórne w stosunku do godła państwowego. Najwcześniejsze wiadomości dotyczące herbów terytorialnych to dopiero czasy Grunwaldu i Jana Długosza. Poza tym w Krakowie nie da się wykazać zarówno kontynuacji orła. Konrad Mazowiecki, Henryk Brodaty mimo, iż rządzili w Krakowie nie używali w ogóle orła. Najstarsza pieczęć wójtowska Krakowa pochodząca z 1303 r., na której nad wyobrażeniem bramy znajduje się orzeł wcale nie upoważnia nas do odczytywania orła jako herbu całej dzielnicy. Kraków otrzymał prawa miejskie za rządów Bolesław Wstydliwego, który posługiwał się orłem, ale wątpliwe jest iż jednocześnie przekazał go miastu – gdyż nie ma śladów ówczesnej pieczęci. Tłok najstarszej pieczęci Krakowa powstał za Leszka Czarnego. Prawdopodobnie więc miasto postanowił umieścić w swej pieczęci herb tego, kto nadał mu prawa miejskie, czyli Bolesława Wstydliwego. Nie mogło to być godło terytorialne, gdyż takowe jeszcze nie istniały, ani też użyty orzeł nie mógł przekazywać wartości ponaddzielnicowych, bo na takie było jeszcze za wcześnie. Według autora artykułu w XIII w. orzeł krakowski mógł być tylko herbem miejskim. Jeżeli zaś chodzi o posługiwanie się przez Wacława II pieczęcią z orłem, należy przypomnieć, iż orzeł był godłem dynastii Przemyślidów od początku XIII w.
Jeżeli chodzi o orła w tarczy herbowej umieszczonej na grobowcu Henryka IV Probusa, to również nie można się tu doszukać „krakowskiego orła”. Według autora tekstu należy przesunąć datację pomnika na drugie dziesięciolecie XIV w, a nie jak się dotąd przyjmowało na wiek XIII. Terytorialna-krakowska koncepcja opierała się na twierdzeniu, iż orła przejął jako następca Henryka IV, Przemysł II, używający przed sukcesją herbu lwa.
Dla formowania się treści godła państwowego miały istotne znaczenie zmiany herbowe Przemysła II dokonane w jego pieczęciach z 1290, 1292 i 1295 r. Ostatnią z tych pieczęci posiadającą ukoronowanego orła, należy traktować jako dowód istnienia ukształtowanego herbu Królestwa, a to dzięki koronacji Przemysła II na króla Polski. Przemysł II dokonał świadomej recepcji orła w przekonaniu, iż przywraca jedynie istniejące już niegdyś godło Królestwa. Mowa o tym w legendzie pieczęci: Zwrócono, oddano, przywrócono Polakom (Polsce) triumfujące zwycięskie znaki (godła). Nowa pieczęć, dzięki połączeniu korony z orłem wskazywała na uniwersalizm planów zjednoczeniowych, zaś śląski półksiężyc na pieczęci z 1292 r. podkreślał, iż tylko Przemysł II jest kontynuatorem dzieła rozpoczętego przez Henryka Probusa. Analogicznie więc propozycja godła państwowego wyrażona w pieczęci z 1290 r przekształciła się w herb Królestwa.
Valgard
Wysłany: Wto 1:53, 20 Maj 2008
Temat postu:
Kolokwium kolejne przed nami więc apeluję do referentów o zamieszczanie Waszych prac.
Valgard
Wysłany: Czw 14:47, 01 Maj 2008
Temat postu:
Funkcjonowanie pieczęci królewskich w XIV i XV wieku: zaginione pieczęcie Kazimierza Jagiellończyka
Referat ten ma za zadanie przedstawić pieczęcie Kazimierza Jagiellończyka, a przede wszystkim kwestię ich zaginięcia w okolicznościach bitwy pod Chojnicami, która odbyła się 18 września 1454 roku.
Wpierw jednak zajmijmy się krótkim scharakteryzowaniem kancelarii Kazimierza Jagiellończyka co jest istotną sprawą przy badanym problemie. Należy zwrócić uwagę na to, iż kancelaria ta i osoby, które w niej się obracały nie miały jeszcze klarownie wydzielonych kompetencji. Podkancelarz zarówno jak kanclerz mógł przechowywać pieczęć majestatyczną obok pieczęci średnich czy sygnetowych. Ponadto używanie pieczęci wielkich, średnich czy też sygnetowych nie wykazywało jeszcze wyraźnych prawidłowości i zasad kancelaryjnych. Przykładowo dokument o charakterze wieczystym równie dobrze mógł być kontrasygnowany pieczęcią średnią jak i majestatyczną. Wyraźniejsza hierarchia pieczęci pod względem mocy prawnej jak i kompetencji członków kancelarii stanie się dopiero za panowania Jana Olbrachta i Aleksandra.
Pieczęć majestatyczna Kazimierza Wielkiego – co jest istotne – była używana bardzo rzadko. W pewnych okresach prawie w ogóle. Stąd też niektórzy badacze wysnuli wniosek, że w pewnym momencie jej już po prostu nie było. Friedrich Vossberg wskazał na kronikę Gdańszczanina o imieniu Jan Lindau i kronik niemieckich, które opisywały przebieg wojny Polski z Krzyżakami. Król Kazimierz wraz z rycerstwem miał do Malborka wjechać uroczyście i na ten moment zabrał ze sobą wyposażenie dworu w postaci chorągiew królewskich, korony, berła, jabłka. Niemiecki historyk wskazuje, że pośród tych insygniów również miały się znajdować pieczęcie, które były pod opieką podkanclerza Piotra Wody ze Szczekocina. Śmierć jego w bitwie miała przyczynić się do zaginięcia tłoków pieczętnych. Inny badacz niemiecki odnajduje list króla napisany dzień po bitwie, gdzie w formule korroboracyjnej znajdujemy: „sub sigillo et cera capitanei Naclensis”. Użycie pieczęci starosty nakielskiego przez króla miało dowieść utratę pieczęci. M. Gumowski ponadto wykazuje brak jednej z trzech średnich pieczęci po 1454 roku. Nie zgodził się z tym Zygmunt Wdowiszewski, który uważał, że pieczęcie były zapewne przechowywane w bezpiecznym miejscu z dala od pola bitwy. Użycie pieczęci starosty uzasadnił zamieszaniem po porażce wojsk polskich, które uniemożliwiło dotarcie do kancelarii polowej. Opierał swoje argumenty także na Inwentarzu Archiwum Koronnego autorstwa Jana Zamoyskiego, który jako sekretarz królewski posegregował dokumenty wypisując na ich podstawie regesty i opisując niezwykle dokładnie pieczęcie do nich zamocowane. Tam też Wdowiszewski odnajduje dokument króla Kazimierza wydany w Piotrkowie 20 listopada 1470, gdzie obiecuje nie naruszać przywilejów szlacheckich. W formule korroboracyjnej pisze: „Cum sigillo Mtis Cazimir regis simplicii”. Ponadto wskazuje na rzekomo odnaleziony oryginał tego dokumentu, który posiadał pieczęć majestatyczną Kazimierza. Odrzuca także tezę Gumowskiego o zagubieniu średniej pieczęci i na podstawie ww. inwentarza wykazuje dokumenty i lata ich wydania aż do 1474 roku, które zostały potwierdzone pieczęcią – którą Jan Zamoyski nazwał – sigillo mediocre tertium. Do dyskusji wprowadza swoje argumenty Krystyna Wyczańska. Wskazuje na brak zachowanych pieczęci majestatycznych, a także na dokumenty wydawane po bitwie pod Chojnicami. W Mianowicie w 1456 i 1460 wychodzą od króla akty wieczyste, gdzie w fomurle korroboracyjnej król obiecuje zamieścić pieczęć majestatyczną a mimo to przywieszana jest średnia. Zamoyski część takich form poprawiał jeśli widział przywieszoną pieczęć nieodpowiednią do charakteru dokumentu. Jemu współczesne reguły kancelaryjne – jak we wstępie wspomnieliśmy - jeszcze nie funkcjonowały za czasów Kazimierza. Ponadto w inwentarzu znajduje wzmiankę o pieczęci majestatycznej w dokumencie z 29 września 1461 roku „sigillo maiestatis quod periit” natrafiając tym samym na informację o faktycznym zaginięciu pieczęci. Popiera także Gumowskiego, w kwestii pieczęci średniej. Wdowiszewski mianowicie pomylił pieczęcie i wykazał stosowanie sigillo mediocre tercium. Natomiast Gumowski wykazał brak istnienia po bitwie sigillo primum co zmusiło króla do skorzystania z pieczęci starosty. Ostatni raz sigillo primum miało zostać użyte na dziesięć dni przed bitwą. Badaczka przedstawia sigillo secundum, które występuje w dwóch wariantach. Od 1448 do 1468 w stanie zwykłym i od 1470 do końca panowania króla pieczęć, na której pojawia się między Orłem a Pogonią mały krzyżyk. Przyczyną tego było zapewne naruszenie wyżłobień tłoka, ale w jakim celu – ta odpowiedź wymaga wielu badań. Gumowski wykazał istnienie dwóch pieczęci sygnetowych używanych do potwierdzania kwitów, dokumentów o chwilowym znaczeniu. Czasami kontrasygnowano nimi ważniejsze akty lecz z zastrzeżeniem o ponownym potwierdzeniu pieczęcią średnią lub majestatyczną. Wdowiszewski w inwentarzu Zamoyskiego znajduje opis trzeciej pieczęci sygnetowej, która według zachowanych dokumentów funkcjonowała od 1474-1477. Gumowski stwierdza, że pieczęć ta po drobnej przeróbce w postaci dodaniu liter „I. A.” służyła także w kancelarii Jana Olbrachta. Do kompletu pieczęci posiadanych przez Kazimierza Jagiellończyka w 1449 roku doszła po raz pierwszy pieczęć litewska, która miała kontrasygnować dokumenty dotyczące spraw Litewskich.
Według Wyczańskiej za zniknięciem pieczęci majestatycznej przemawia jeszcze fakt, że król w dokumentach obiecywał kontrasygnować ową pieczęcią (a więc musiały być takie żądania). Badaczka wskazuje na skutki tej utraty i jaki wpływ to miało na rozwój kancelarii. Kanclerz miał – według zaleceń Zbigniewa Oleśnickiego – być osobą duchowną, Funkcje osób posiadających urzędy kanclerskie jak i znaczenie prawne każdej pieczęci poczęły się wyodrębniać. Sama jednak pieczęć majestatyczna zniknęła z kancelarii polskiej na 100 lat i powróciła dopiero wraz z Henrykiem Walezym.
Alatar
Wysłany: Pon 19:42, 07 Kwi 2008
Temat postu:
Uprasza się pozostałych referentów o umieszczenie swoich prac ... Z góry dzię-ku-je-my.
agata
Wysłany: Pią 11:23, 04 Kwi 2008
Temat postu:
Śląsk wobec gregoriańskiej reformy kalendarza.
24 litego 1582 roku papież Grzegorz XIII wydał bullę, zawierającą propozycję reformy kalendarza juliańskiego, która w tym okresie zaczynała być niezbędna. Różnice między rokiem kalendarzowym i astronomicznym w kalendarzu juliańskim prowadziły do coraz większych przesunięć poszczególnych dni, co było szczególnie ważne w przypadku święta Wielkiej Nocy. Na reformie najbardziej zależało więc Kościołowi i dlatego właśnie w środowisku kościelnym pomysł reformy zrodził się i został zrealizowany. To jednak nie podobało się protestantom, zdecydowanie odrzucającym autorytet papieża i wszelkie związki z Kościołem Katolickim. Wskutek tego, kraje katolickie, związane ze Stolicą Apostolską, jak Włochy, Hiszpania, Portugalia czy Polska przyjęły nowy kalendarz od razu, natomiast obszary zdominowane przez protestantów skutecznie opierały się reformie Grzegorza XIII.
Problemy pojawiły się między innymi w Rzeszy Niemieckiej, podzielonej podówczas na kraje katolickie i protestanckie. Wprawdzie cesarz Rudolf II, pod pewną presją ze strony Rzymu, wydał 4 września 1582 okólnik dla stanów Rzeszy, nakazujący wprowadzenie nowego kalendarza bezpośrednio po 4 października tegoż roku, ale zarządzenie to nie zostało terminowo wykonane. Protestanckie kraje Rzeszy nie tylko przyjęły reformę dopiero w 1700roku, ale też opóźniały jej wprowadzenie na pozostałych terenach. Działo się tak dlatego, że poszczególne kraje, które może i byłyby chętne wprowadzić nowy kalendarz, mając na uwadze opór krajów protestanckich, często obawiały się ujemnych skutków funkcjonowania w państwie różnych kalendarzy.
Tak właśnie było w Czechach, gdzie jedynie duchowieństwo przyjęło nowy kalendarz bez zastrzeżeń w październiku 1582 roku. Stany czeskie deliberowały nad reformą aż do końca 1583, apelując do cesarza aby przed podjęciem ostatecznej decyzji zasięgnął opinii elektorów i książąt niemieckich, po to by uzgodnić wspólne stanowisko i uniknąć zamieszania. Cesarz jednak stał twardo na swoim stanowisku, zdecydowany przeforsować inicjatywę papieską bez względu na opinię poszczególnych książąt. Dlatego też 4 września 1583 roku zarządził, że nowy kalendarz ma być w Czechach wprowadzony w następnym miesiącu, a wobec braku spodziewanej reakcji, ponowił swe żądanie i wyznaczył nową datę – 6 stycznia, jako termin ostateczny wprowadzenia w Czechach reformy. Jednocześnie specjalnym dekretem z 10 grudnia, cesarz Rudolf II wskazał tą datę, czyli 6 stycznia, jako ostateczną dla pojawienia się nowego kalendarza w księstwach Górnego i Dolnego Śląska. Dekret ten został podany do publicznej wiadomości 25 grudnia 1583 roku przez nadstarostę krajowego i biskupa wrocławskiego Marcina Gerstmanna. Wydał on jednocześnie zarządzenie, które zobowiązywało proboszczów do poinformowania wiernych, zwłaszcza chłopów o planowanej zmianie kalendarza. Miało to znaczenie w głównej mierze ekonomiczne, gdyż 21 stycznia, na Św. Agnieszkę przypadał doroczny targ w Nysie, w związku zaś z reformą zakładano usunięcie kilku dni, właśnie w styczniu i przejście bezpośrednio od 6 do 17 stycznia. Skracało to oczywiście czas przygotowań do targu. Jak najszybsza i jak najrzetelniejsza informacja była niezbędna by uniknąć poważnych zakłóceń, ale czy udało się ich faktycznie uniknąć, źródła niestety nie mówią.
Z zagrożeń tych zdawano sobie na Śląsku sprawę już wcześniej, przed wydaniem dekretu z 10 grudnia. Świadczy o tym korespondencja między radą miasta Wrocławia a biskupem wrocławskim Marcinem Gertsmannem, w której poruszane są kwestie ekonomicznych skutków reformy zarówno w skali lokalnej, jak i w związku z niejednoczesnym wprowadzeniem nowego kalendarza w sąsiednich krajach, czego, jak pisałam na początku, mocno się obawiano.
Stanowisko Wrocławia, jako najważniejszego ośrodka ziemi śląskiej było bardzo ważne. Do rady tego miasta tuż po ogłoszeniu przez biskupa Marcina edyktu cesarskiego, zwrócił się z prośbą o opinię książę legnicko-brzeski Jerzy II. Rada, nie ukrywając zakłopotania, obawiała się otwartego wyrażenie swojego zdania na ten temat, ale w zaufaniu stwierdzała, że wprowadzenie nowego kalendarza na Śląsku jest według niej sprawą konieczną, ze względu na to, że krok ten poczyniły takie kraje ościenne jak Polska, Prusy, Czechy i Austria. Rada Wrocławia liczyła jednak na to, że cała sprawa skończy się na chwilowym zamieszaniu, po którym zostanie przywrócony dawny kalendarz. Jej obawy wyrażone są między innymi w piśmie z 3 stycznia 1584 roku skierowanym do nadstarosty krajowego. Rada prosi w nim o wstrzymanie się z egzekucją dekretu cesarskiego, według którego nowy kalendarz miał być wprowadzony już 6 stycznia, do najbliższego śląskiego sejmu stanowego, ustalonego już przez cesarza na 30 stycznia 1584 roku. Nastarosta Marcin nie zgodził się na dalsze opóźnianie reformy, cesarz zaś wyznaczył termin śląskiego sejmu według nowego kalendarza. Wrocław jednakże nie podporządkował się tym zarządzeniom i dopiero kolejne pismo skierowane do rady miasta wywołało zamierzony skutek. 13 stycznia 1984 roku rada ogłosiła dekret cesarski i zarządziła wprowadzenie nowego kalendarza bezpośrednio po 18 stycznia tegoż roku. Wkrótce na podobny krok zdecydował się książę legnicki Jerzy II, choć wiadomo, że także nie był pewny czy ów krok jest słuszny i czy nie przyniesie negatywnych skutków natury gospodarczej.
Wrocław jest tu tylko przykładem pokazującym, że kalendarz gregoriański był wprowadzany na Śląsku nie bez pewnych oporów. Wiemy, że na pewno nie miało to miejsca jednocześnie, bezpośrednio po 6 stycznia 1584, jak zarządził cesarz, choć informacje źródłowe są w tej materii stosunkowo skąpe. Wystarczy jednak parę przykładów – i tak w Wąsoszu, Wołowie i Bolesławcu nowy kalendarz zaczął obowiązywać zaraz po 18 stycznia, w Świdnicy, po 12 stycznia, a w Głubczycach dopiero po 6 marca.
Ostatecznie reforma gregoriańska objęła w 1584 roku cały Śląsk i w zasadzie nie wywołała tych negatywnych następstw, których tak bardzo się obawiano. Przeciwnie, nowy kalendarz miał praktyczne znaczenie dla rozwoju stosunków gospodarczych z sąsiadami, przede wszystkim z Polską. Kluczową rolę w całej tej sytuacji odegrały panujące na Śląsku stosunki religijne, znacznie bardziej umiarkowane niż w Niemczech, gdzie walki między katolikami i protestantami były ostre, a względy ideologiczne przeważały nad praktycznymi. Protestanci śląscy okazali się realistami i mimo skrupułów natury religijnej, nie sprawiali trudności we wprowadzeniu potrzebnej reformy.
kamila
Wysłany: Śro 16:57, 02 Kwi 2008
Temat postu: NPH - semestr II
za tydzień czeka nas kolokwium. proponuje do weekendu zamieścić tutaj wszystkie nasze referaty, oczywiście z CHRONOLOGII
fora.pl
- załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by
phpBB
© 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin